Za początek okresu transformacji w Polsce oficjalnie uznaje się datę 4 czerwca 1989 r., dzień pierwszych, częściowo wolnych wyborów do Sejmu i w pełni wolnych wyborów do Senatu. Zmiany w gospodarce następowały jednak już wcześniej. Lata 80. to stopniowy wzrost udziału sektora prywatnego w socjalistycznej gospodarce. Przełomem była tzw. ustawa Wilczka z 1988 r., głosząca, iż „podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest dozwolone każdemu na równych prawach, z zachowaniem warunków określonych przepisami prawa”, zgodnie z polskim kodeksem handlowym z 1934 r.
Lata 90te

Po 1989 r. nastąpiło gwałtowne przyspieszenie rozpadu gospodarki socjalistycznej. Wolność doprowadziła do rozkwitu prywatnej przedsiębiorczości. Wielkie sukcesy odnosiły podmioty gospodarcze zajmujące się importem towarów zagranicznych, które bez względu na jakość cieszyły się na ubogim polskim rynku olbrzymim popytem. Konsumenci tracili zainteresowanie krajowymi produktami. To jeden z kluczowych czynników, który wpłynął na załamanie sytuacji ekonomicznej polskich przedsiębiorstw, jednocześnie zachęcając zewnętrzny kapitał do wejścia na krajowy rynek.Tutaj stał się aktywnym uczestnikiem procesów prywatyzacyjnych oraz inwestycyjnych.

Warunki dla inwestorów zagranicznych

Polityka prywatyzacyjna decydentów lat 90. była efektem płytkiej analizy rzeczywistości. Szukali oni przede wszystkim kreatorów miejsc pracy, zwłaszcza w regionach zagrożonych strukturalnym bezrobociem. Mile widziani byli zarówno kupujący upadające zakłady, jak i budujący nowe przedsiębiorstwa. Podejście inwestorów było zgoła inne. W wielu przypadkach nabywali oni przekształcone w spółki handlowe dawne przedsiębiorstwa państwowe, mając za cel albo przejęcie rynku, albo wydrenowanie przejmowanych przedsiębiorstw z kapitału. Zakup takich firm często realizowany był po znacznie zaniżonych cenach. Po przejęciu najbardziej wartościowych aktywów inwestor mógł sobie pozwolić na likwidację firmy, nadal osiągając bardzo wysoką stopę zwrotu.
Jakość inwestycji i miejsc pracy miały znaczenie drugorzędne. Dla obcego kapitału liczyły się takie cechy polskiego rynku, jak: położenie na skrzyżowaniu europejskich szlaków północ-południe,
bliskość krajów byłego ZSRR, kwalifikacje pracowników, niskie koszty pracy oraz wyższe niż w pozostałych państwach bloku wschodniego standardy otoczenia regulacyjnego, lepsza wydajnośći bardziej „zachodnie” obyczaje biznesowe.
Doraźnym wsparciem najbardziej podupadłych regionów miały być specjalne strefy ekonomiczne, pełniące funkcję straży pożarnej gaszącej najbardziej palący problem ówczesnej Polski, czyli masowe bezrobocie.
Istotnym elementem polityki inwestycyjnej był czynnik eksportowy. III RP borykała się u swego zarania z poważnym deficytem handlu zagranicznego, dlatego działalność proeksportowa została wsparta preferencjami.
Dla przyciągnięcia zagranicznego kapitału władze stosowały często zachęty inwestycyjne w postaci zwolnień, aportów czy – w mniejszym stopniu – grantów. Choć wiele krajów europejskich oferowało znacznie lepsze warunki inwestycyjne (szczególnie wyższe granty), często przegrywały z Polską. Jeszcze na początku lat 90. inwestorzy zagraniczni woleli Pragę czy Budapeszt, jednak wkrótce potem sytuacja zmieniła się na naszą korzyść.
Władze liczyły przy tym również na transfery technologii – zarówno w sensie dosłownym (patenty, schematy konstrukcyjne, nowoczesne maszyny), jak i w rozumieniu „miękkim”: efektywniejsze metody zarządzania, dystrybucji, logistyki, współpracy z lokalnymi partnerami. Wiązały się z tym nadzieje na wykształcenie i rozwój polskiego biznesu oraz zwiększenie wydajności i kultury pracy.
Do końca XX wieku Polska i jej gospodarka niewątpliwie potrzebowały pozytywnego publicity, tworzącego obraz kraju o zachodnich standardach i kulturze, gdzie można odnosić sukcesy i robić dobre interesy. Ważne znaczenie miała więc obecność wielkich światowych koncernów, potwierdzająca nasze znaczenie i atrakcyjność. Słuszność tej strategii najlepiej widać w przypadku japońskich firm, które pojawiły się na naszym rynku w okolicach 2000 r., gdy polska gospodarka cieszyła się już uznaniem i miała opinię stabilnej.
Warunki obecne

W nadchodzących latach dla naszej gospodarki najważniejsze będą: jakość miejsc pracy, innowacyjność i wartość dodana wypracowywana w Polsce. Obecnie administracja rządowa zapowiada stworzenie relatywnie lepszych warunków polskim firmom, zwłaszcza małym, to jednak wcale nie znaczy, że inwestorzy zagraniczni stracą miejsca w planach rozwoju krajowej gospodarki.
Oczekiwania wobec nich powinny się jednak zmienić. W rządowych programach większą rolę odgrywa teraz produkcja oraz usługi o wysokiej wartości dodanej. Zapowiada się wielka reindustrializacja, w której przewidziany jest udział inwestorów zagranicznych. Kluczowa będzie ich innowacyjność oraz wysoki stopień przetwarzania w naszym kraju. W centrum uwagi znajdą się także oferowane przez nich korzyści dla małych i lokalnych przedsiębiorstw. I wreszcie rzecz najważniejsza – miejsce płacenia podatków.
23 lipca 2013 roku Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie, które przedłużyło istnienie specjalnych stref ekonomicznych co najmniej do 2026 roku. Wiadomo więc już dziś, że pewni inwestorzy nadal będą w Polsce preferowani i wspierani. Aby zapewnić, że koszty wsparcia nie przekroczą korzyści dla polskiej gospodarki, konieczne jest mądre wybranie podmiotów, którzy je otrzymają. Preferowani powinni być tacy inwestorzy zagraniczni, których trwały ślad w polskiej gospodarce będzie miał większą wartość niż uzyskane przez nich korzyści.
Fragment raportu Polska wobec Inwestorów Zagranicznych.
